2010/04/18

historie kuchenne

piątek pod wezwaniem tandemu Lemur&Łysy Pies.

"myślałem, że jak coś jest robione dla kauflandu i jest napisane 0,7, to to będą 2 litry."
(Lemur, gdy nam się kończyło zaopatrzenie.)

"ty- miła? jesteś miła jak narkotyki, na początku fajnie, ale potem dead, warzywo. a ja wiem, co mówię."
(Łysy Pies na "przecież jestem miła!". oczywiście nijak się ma ten opis do mnie, Pies po prostu jest mówcą, w końcu filolog; nie zawsze musi mieć rację.)

najlepsze miejsce spotkań towarzyskich - kuchnia. kuchnie rządzą.

~~
"what would i want?sky" ktoś interpretował jako dziełko powiązane w ten czy inny sposób z narkotykami. well, powiem tylko, że sprawdza się kategorycznie perfekcyjnie na dżinowej fazie. łał.

~~
"lepiej by było, jakbyś sobie już poszła, bo mam ochotę cię przytulić." (Lemur, obrońca platonicznej miłości)

no to poszłam.

4 komentarze:

  1. ale do czego?
    przecież to wszystko było bardzo śmieszne po prostu. przynajmniej na żywo:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Do Lemura i Platona :-P.
    Oraz że Łysy jest filologiem? Tu doznałam wstrząśnięcia (ale nie zmieszania).

    OdpowiedzUsuń
  3. angielskim w dodatku. może nie zupełnie kompletnym, ale za to jaki ma akcent;p

    OdpowiedzUsuń