turystycznie - katolicko - alternatywnie. rozbawiła mnie Twoja wrzuta, ale niby jak inaczej można to to nazwać.
a ja dziś też alternatywnie, ale do alternatywy, co ma te zalety, że mniej ludzi; z cech charakterystycznych, poza fajniejszymi ciuchami, jeszcze łacina i gorsze technicznie muzyczne zaplecze (schola niedomaga), w którym jednak tkwi potencjał*.
kiedy jutro pójdę do Białych, to nie będzie pewnie jak wyciągnąć chusteczki z kieszeni dżinsa, a w sobotę, no to wogle nie ma co mówić, Kościół Katolicki w kryzysie? phi, na pewno nie frekwencyjnym, u OP. nie jestem pewna jak na innych płaszczyznach.
w sobotę znowu będzie alternatywnie, po uprzednim wypiekaniu (Wiśnia help!) i skrobaniu cebulowych jaj. czad. mrrau. ale nastrojowo... z jakiej ja jestem, Wiśnia, biblijnej kategorii? zagubionych owieczek czy zatwardziałych serc? założę się, że w końcu zmięknę i zostanę dewotką.
*ha! jakby ten opis przypiąć do sceny muzycznej? niemal idealny, nie? ciuchy (heheheh), łacina, czasem z zapleczem technicznym problem. ale jaki potencjał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz