2010/09/30

lista zakupów

handmade by Bracki

chwila mpkowska

no tak, Lemur wczoraj, formalnie, urodziny miał. niezbyt hucznie obchodzone zresztą. w ostatniej mpkowskiej chwili (czyli żeby dojechać na miasto i jeszcze zdążyć wrócić tramwajem, zamiast nocnym) oderwałam się od biurka i pracy, którą powinnam była skończyć jakieś dwa miesiące temu, żeby jednak uczcić swoją obecnością ten dzień. w końcu Lemura, jeśli coś się posypie i będzie za późno, bo zawiedzie się zbyt wiele razy, nie odkupi się potem, a wykształcenie zawsze można, jeśli się czegoś nie zdąży oddać, nie.
tzn. mam nadzieję.
tzn. siedzę teraz w męczarniach i kończę. jak zawsze wszystko na ostatnią chwilę.


ale jeszcze w post scriptumie wyobraźcie sobie, wchodzę do pokoju, a tam na lapsiku na biureczku leży sobie wcześniej cytowana książeczka. otóż Bracki cały czas ją miał. leżała na półce. a ja ściągam skany po ludziach. oto, czym się kończy brak komunikacji. uzupełniam więc, że Wydawnictwo W drodze, 2003.



a do dyskusji z Wiśnią na bulwersujące tematy być może powrócę niedługo.

2010/09/27

paranoid android

"Boże jedyny!" - chciałoby się zakrzyknąć, ale to chyba nie wypada w dzisiejszym świecie, któremu się wydaje, że jest neutralny światopoglądowo, co robiąc - tkwi w błędzie.
doznaję lekkiej paranoi, schizofrenii i wojny a'la Wiśnia - z rzeczywistością. najgorsze jest to, że cała sytuacja pogłębia we mnie poczucie bycia totalnym lózerem i półgłówkiem, bo zaczynam wątpić, kto tu czego nie rozumie. Boże jedyny! rozchodzi mnie się o aferę z ministrzycą Radziszewską. do jasnej cholery, przecież ona mówi zupełnie składnie, logicznie, i chyba zgodnie z prawdą. zaczynam się lękać, bo mnóstwo ludzi wokół podnosi wrzask, że takie oświadczenie stanu faktycznego, zgodnego z prawną rzeczywistą rzeczywistością, a co lepiej, owo przedstawione prawo wydaje się być zupełnie dobre - tj., że kościół bądź jakiś tam związek wyznaniowy może odmówić zatrudnienia osobie jawnie sprzecznej z zasadami etyki, jakimi dana instytucja się kieruje, czyli że np. liceum katolickie w mojej wsi może odmówić zatrudnienia mojej aktywnej lesbijsko koleżance, ponieważ aktywny homoseksualizm nie mieści się w kanonie zasad etycznych owego kiepskiego liceum katolickiego, że takie oświadczenie jest homofobią i niekompetencją. a przecież, do jasnej cholery, byłoby ujmą dla rozumu, gdyby owo liceum ową koleżankę zatrudniło. więc, niech mi kto łaskawy wytłumaczy, gdzie są te dane, których nie posiadam, a które najwyraźniej osobom oburzonym wypowiedzią Radziszewskiej umożliwiają oburzenie, bo ja, do jasnej cholery, nie rozumię! p a r a n o j a!

http://www.rownetraktowanie.gov.pl/aktualnosci/446
http://www.rownetraktowanie.gov.pl/aktualnosci/456
zaraz mi kto zarzuci, że ze strony rządowej, więc to nieobiektywne. ha, a pewnie, że nie. obiektywne jest 2+2=4.


~~
a propos obiektywizmu i neutralności, z kolejnej "egzaminacyjnej książki", która dotyczy co prawda debaty nad preambułą do konstytucji europejskiej, zawiera jednak parę obserwacji dających się zuniwersalizować. for your consideration:)

"po pierwsze, istnieje naiwne przekonanie, że państwo jest naprawdę neutralne, jeśli jest laickie. przekonanie to jest fałszywe z dwóch powodów. jeśli rozwiązanie konstytucyjne zdefiniuje się jako wybór między laickim a religijnym charakterem państwa, to w sposób oczywisty w alternatywnie między tymi dwiema opcjami nie ma stanowiska neutralnego. państwo, które rezygnuje z wszelkiej symboliki religijnej, nie zajmuje stanowiska bardziej neutralnego, niż państwo, które opowiada się za określoną formą symboliki religijnej. sens agnostycznego stanowiska państwa polega na tym, że staje się ono gwarantem zarówno wrażliwości religijnej (wolność religii), jak i wrażliwości laickiej (wolność od religii). wykluczenie wrażliwości religijnej z preambuły nie jest zatem w istocie opcją agnostyczną i nie ma nic wspólnego z neutralnością. oznacza po prostu uprzywilejowanie w symbolice państwowej określonej wizji świata, przy czym stanowisko to przedstawia się jako neutralność. oznacza to, że w przepisach konstytucyjnych gwarantuje się jedynie wolność od religii, nie zaś wolność religijną." (s.40)

o tym, że wszyscy są równi, ale niektórzy równiejsi:

"po drugie, pojawia się delikatna kwestia preferencji różnych państw członkowskich w materii konstytucyjnej. w europejskiej dyskusji na ten temat często pojawia się element orwellowski. stwierdza się mianowicie, że wszystkie konstytucje są równie ważne. tyle, że w dyskusji na temat preambuły, niektóre z nich wydają się równiejsze...! laicka orientacja konstytucji francuskiej czy włoskiej zasługuje na nasz szacunek jako wyraz francuskiej czy włoskiej preferencji konstytucyjnej. czy są one jednak wartościowsze na przykład od konstytucji angielskiej, greckiej czy niemieckiej? europejski konstytucjonalizm, oczywiście w granicach rozsądku i unikając śmieszności, powinien w możliwie największym stopniu - także na płaszczyźnie symbolicznej - uwzględniać różnorodność narodowych wrażliwości konstytucyjnych.
symbolika preambuły przyswajająca sobie włoską czy francuską świeckość oznacza automatycznie negację angielskiej, greckiej lub niemieckiej wrażliwości konstytucyjnej. przyjęcie pluralistycznej retoryki, a jednocześnie prowadzenie imperialistycznej polityki konstytucyjnej na płaszczyźnie politycznej jest niemożliwe, a na płaszczyźnie konstytucjonalnej niedopuszczalne." (s.41)

J.H.H. Weiler, Chrześcijańska Europa. Konstytucyjny imperializm czy wielokulturowość? nie znam wydawnictwa i roku wydania niestety, ale mam skan, jakby kto kciał. nie twierdzę, że to z jego ust wypływa prawda absolutna, kimże jestem, żeby to stwierdzać, ale gada do rzeczy, trzeba przyznać.

~~
Found at: FilesTube

2010/09/26

one night to be confused

Found at: FilesTube


kolejny kacowy kawałek, dzięki Lemurowi, któżby się spodziewał.
chyba postanowiłam skończyć z piciem. im jestem starsza, tym gorzej owo picie odchorowywuję.
poza tym, sharing different heartbeats in one night jest przez to zaburzone, właściwie nie ma żadnego sharing wtedy.

2010/09/24

2010/09/22

toksik people of the universe

Found at: FilesTube


~~
"fajny film wczoraj widziałem"
poszliśmy na "matkę teresę od kotów". prawdą jest, że młodego Kościukiewicza mogłabym oglądać po wielokroć nawet w czymś z rodzaju "przyjaciół", ale to jeszcze wiosny nie czyni.
dobry film, zostaje w głowie. moim nieobytym i nieopatrzonym zdaniem wyróżnia się zupełnym brakiem odpowiedzi, a nawet brakiem otwarcie zadanych pytań. nic tam się nie dzieje bez widza. bez widza jest tylko obraz; opowieść od końca, przez co, mimo, że zbrodnia jest wyjaśniona od razu, napięcie jest niesamowicie zbudowane. posłuchałam sobie też wczoraj na jutubie konferencji prasowej po...premierze?, po czymś tam, gdzie reżyser Paweł Sala, wyglądając kuriozalnie i wypowiadając się w irytujący sposób tłumaczy, co autor miał na myśli: żeby bohater nie był czarny jak smoła, bo to tacy tylko w horrorach, ani też biały jak śnieg, bo to niemodne, żeby bohater był takim "zwykłym człowiekiem", do którego można zapałać "sympatią", jak w "scarface" (nie widziałam jeszcze). rzeczywiście, udało się im wszystkim osiągnąć efekt przedstawienia bez tezy i bez komentowania. nie da się po tych obrazach ustalić, co się właściwie stało - tzn.: dlaczego. kłóciliśmy się potem z Brackim, o co było kaman. i nie ma zgody. ja, że kuku się w głowie zrobiło bohaterowi, on, że wcale nie koniecznie. zobaczcie sami, powiedzcie.
jedno jest pewne: aktorsko film jest mocny. najmocniejszy ojcem - panem Bonaszewskim, potem Kościukiewiczem - jakkolwiek zjadłabym go na czczo i bez okrasy, bohater jego w żadnym momencie nie wzbudził we mnie sympatii. jedna chwila potulenia kociaka nie wystarczy. rany, w niektórych scenach ma takie spojrzenie, że nie chciałabym go spotkać na ciemnej ulicy; jak bardzo można
zagrać "złość"? to jest dla mnie łał. Skibińska - czy ona nie grała w jakimś serialu? mały Filip Garbacz, a na deser Szykulska, zawsze bezbłędna.
hm. może i widziałam lepsze filmy. ten jest specyficzny, może przez takie trochę teatralne wyciszenie pełne napięcia. no, siedzi w głowie. zobaczymy, co powiem po drugim obejrzeniu kiedyś, poza tym, że Kościukiewicz jest... o czym mówienie zaraz zrobi się nudne przecież... ale i tak...smacznego:)

Found at: FilesTube

2010/09/21

wielkie żarcie

dear, oh dear!
po pierwsze gwoli sprawiedliwości, w miejscu oficjalnym niniejszym ogłaszam rację Okruszyny o "plecach", żeby nie było.
po drugie, co wy tak o tym jedzeniu? ja doszłam do smutnego wniosku, że moja "depresja" ma swój czuły punkt w przełyku, w związku z czym jedynym działającym udobruchaniem "depresji" jest żarcie. co
jakby nie idzie w parze z postanowieniem o niejedzeniu po 9 pm. dobrym sposobem na to, byłoby zasnąć przez ową 9 pm, ale, jak się Wiśnia po telefonie "rano" zapewne domyśliła, nie umiem spać, nie działają 4 tabletki ani kieliszek wódki. do chrzanu! postanowiłam dziś wprowadzić radykalne rozwiązanie z "dnia świra", odpisać na listy ikei, czyli że ominąć jeden zaburzony cykl spania. jak to mnie nie uratuje, to nie wiem co. a, no wiem, wiem, długotrwała terapia. ale ponieważ spać normalnie zasadniczo już bym musiała, to niestety, he he, nie damy zarobić specjalistom od duszy. jeszcze nie. dear, oh dear! dobra, żarty na bok. pamiętacie shearwater? widzicie te szybowce?

po trzecie, nie mogę uwierzyć, że podobał wam się "ogród luizy"...
dear, oh dear:)

2010/09/18

pożegnanie lata 2

"słuchacze" z poprzedniej strony to "plecy". są "plecami" pani Abakanowicz, na której to pani wystawę prac się wybrałam w ostatni dzień jej trwania. no i co. mam wrażenia trochę zbliżone do Okruchowych o "janosiku". nie znam się na sztuce współczesnej, na rzeźbie w ogóle, niemniej mierzi mnie dorabianie zgrabnych, pustosłowych teoryjek do tego, co się wyprodukuje. czy przedmioty, wytwory człowiecze, które robią wrażenie same z siebie, potrzebują pseudohumanistycznej obudowy krytyków/autorów? te, które nie robią wrażenia, z taką obudową czy bez niej, zwyczajnie rozśmieszą lub zadziwią brakiem sensu ich istnienia. no a te, które wrażenie robią, robią je bez wspomagania "tłumaczów sztuki", każdemu według potrzeb. stają się koszami plażowymi albo metaforą pustki albo czym kto sobie zażyczy.
więc dla uściślenia - abakany są dla mnie zupełnie nijakie, o co im chodzi? zwalony pień drzewa jest piękny, ale w lesie, nie w muzeum obudowany metalem i przetłumaczony na bełkot; tylko te ludzkie skorupy są straszne, oświęcimskie i robiące wrażenie.
no, jednym słowem, jestem prostakiem.

~~
sopocka plaża. nie widać całe szczęście tych zdechłych ryb.
kimkolwiek jesteście, ludziki z plaży, mam nadzieję, że się nie obrazicie za umieszczenie powyżej.
baj, baj, lato!

pożegnanie lata

dzień zacząć od wpisu Wiśni, nie ma to nic wspólnego ze wspólnym śniadaniem. niemniej. potem pouśmiechać się na dawno nieczytane Okruchy.
zastanawiam się, czy można uczciwie zamienić, zrobić taki fair trade, chłód września tutaj na ciepłe paluszki a'la espaniolish. to światło tutaj, ten chłód, po zawrocie głowy i bez znajomości kalendarza, od razu się wie, że jesień. a tam? właściwie co można powiedzieć o niuansach światła w kraju, w którym się spędza tydzień w hotelu i na plaży, głównie na licealnych romansach (które się potem kończą tragicznie;) ) i nielegalnym pijaństwie. chodzi mi, że nie wiem, ale przypuszczam, że tam światło jest inne. więc, czy da się zamienić tak jedno na drugie, bez ubytku na człowieku? zaraz mi Wiśnia zrobi niezdystansowany wykład, że jej nie o to chodzi, że nie mam racji, i że można zamienić. a ja tak sobie tylko dumam o poranku. o południu. whatever.

mam zagadkę. na koniec lata. wspomnienie z plaży - przypuszczam, że moje skojarzenie ze starodawnymi koszami plażowymi nie zyska poklasku:) co to jest? co to są?


2010/09/17

full of worry

o dziwo, nie podoba mi się animacja teledysku. bardzo za to podoba mi się ta wersja żywcem wzięta z san diego, whatever. jest na liście do głosowania w radio, tak.



z boku cała płyta, choć sama jeszcze nie przesłuchałam. jak się okaże, że zła, to ściągnę:)

2010/09/14

władca much

podczas oglądania simonscata o musze, gdyby ktoś nie znał, to niech się zapozna tu, lemur:

"tak się właśnie koty zachowują, jak baby. niedorzecznie."

2010/09/13

sowa

spadło mi nieco z głowy, toteż wyglądam nieco jak sowa, czy też puchacz. dobrze by było, by w parze z tym podobieństwem, można było o mnie rzec jeszcze: "jak sowa mądra". otóż to. dobrze by też było, by wraz ze spadkiem z głowy, nastąpił też spadek z brzuszka. wobec czego, proszę mnie pilnować, nie jem, kategorycznie, po 21, tylko woda. zero czipsików, kanapeczek, kiełbasek, gorących kubków, żółtego sera, lodów. to na początek spadania sadełka. potem się przesunie godzinę oraz może wprowadzi jakieś inne jeszcze rygory.

stąd


grałam to już? trochę szkoda, że a propos niczego (choć znów spotkałam dziś pięknego krzysia;)), ale snuje się w tej sowiej głowie, łot tu du.
Found at: FilesTube

2010/09/01

merry go round, giddy giddy carousel

ROUND AND ROUND (Ariel Pink's Haunted Graffiti)
nie pragnę wcale rozpoczynać dyskusji o plagiatach, powtórkach, skojarzeniach, tak tylko wrzucam perły przed słuchaczów.
mała elpetrójka, co ma znaczyć, że są na liście do głosowania na listę:




a propos round oraz naszej ulubionej sobowtórki, scarlett j., był taki imponujący teledysk równie imponującego celebryty, o tym, że jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz.
a propos spania... dobranoc się z państwem, zamykamy, stoi na stacji lokomotywa już niemal.