2010/09/18

pożegnanie lata 2

"słuchacze" z poprzedniej strony to "plecy". są "plecami" pani Abakanowicz, na której to pani wystawę prac się wybrałam w ostatni dzień jej trwania. no i co. mam wrażenia trochę zbliżone do Okruchowych o "janosiku". nie znam się na sztuce współczesnej, na rzeźbie w ogóle, niemniej mierzi mnie dorabianie zgrabnych, pustosłowych teoryjek do tego, co się wyprodukuje. czy przedmioty, wytwory człowiecze, które robią wrażenie same z siebie, potrzebują pseudohumanistycznej obudowy krytyków/autorów? te, które nie robią wrażenia, z taką obudową czy bez niej, zwyczajnie rozśmieszą lub zadziwią brakiem sensu ich istnienia. no a te, które wrażenie robią, robią je bez wspomagania "tłumaczów sztuki", każdemu według potrzeb. stają się koszami plażowymi albo metaforą pustki albo czym kto sobie zażyczy.
więc dla uściślenia - abakany są dla mnie zupełnie nijakie, o co im chodzi? zwalony pień drzewa jest piękny, ale w lesie, nie w muzeum obudowany metalem i przetłumaczony na bełkot; tylko te ludzkie skorupy są straszne, oświęcimskie i robiące wrażenie.
no, jednym słowem, jestem prostakiem.

~~
sopocka plaża. nie widać całe szczęście tych zdechłych ryb.
kimkolwiek jesteście, ludziki z plaży, mam nadzieję, że się nie obrazicie za umieszczenie powyżej.
baj, baj, lato!

12 komentarzy:

  1. He, miałam tam napisać, że to Abakanowicz ale się wstydałam że wyjdę na prostaczkę co nie jest na bieżąco i myśli, że wielka artystka ciągle rzeźbi to samo (o ile abakany się rzeźbi, nie wiem).
    Jak to cię nie zachwyca, jak zachwyca?! Wielgą jest artystą! Pospołu z Holland-Adamik i Copollami rodzinnie. To tylko my taka loża szyderców, co nie kuma że musi się to podobać, bo to wielka sztuka.
    Od Okruszynowego wpisu usiłuje sobie przypomnieć film, który mi się naprawdę podobał, ewentualnie z małymi "ale". Poza muzycznymi w zasadzie "wszystko co kocham" i "beats of freedom" mam trudności... Pewnie się cofam w rozwoju, nie rozumiem sztuki, nie nadążam.... Źle ze mną ;-)bo przecież nie ze sztuką...

    OdpowiedzUsuń
  2. A, wiem. "Ogród Luizy" był niczego sobie, i "Bright Star", i "Happy go lucky". Znaczy, dawno...

    OdpowiedzUsuń
  3. "plecy" są stare, z 1976, i nie są abakanami, abakany są bez sensu, a plecy są plecami. whatever. cudze impresje: http://kulturaliberalna.pl/2010/07/06/baran-plecy-nie-moga-klamac-magdalena-abakanowicz-muzeum-narodowe-w-krakowie/

    OdpowiedzUsuń
  4. No, prostaczka jestem niebieżąca, aczkolwiek z armią terakotową większość abakanowiczowych tłumów się kojarzy nawet bez pani Baran:-) Nieźle napisane, ale co z tego? Może jednak nie jestem az tak strasznie pokręcona żeby mnie nowoczesna sztuka zwalała z nóg? Mam parę typów (np. ze dwa Beksińskie) co mnie się podobają i styknie.

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo shoot, nie zauważyłam, że jestem spóźniona i post następny podaje rozwiązanie, cóż za rozczarowanie, ech.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do interpretacji, czy to aby nie był już ten nurt sztuki konceptualnej - że chodzi o element zaskoczenia, zaszokowania, skoro wszystko już było?
    A szczerze mówiąc, jak bardzo brak sztuki pozytywnej; sztuka ciągle kontestuje, kontestuje, kontestuje, jak nie ma co kontestować, to w końcu i samą siebie. A żeby coś tak in plus, a'la happy-go-lucky... to już chyba tylko prymitiwiści...

    OdpowiedzUsuń
  7. A po obejrzeniu Janosika, celem zaśnięcia, przypominałam sobie wczoraj w nocy właśnie "Ogród Luizy" (we wspomnieniach tylko, nie live). I happy-go-lucky dzisiaj rano, myśląc o skostniałym szkielecie placówek oświatowych.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, ja mam wrażenia, że sztuke uprawiają ludzie mocno nieszczęśliwi, a przynajmniej cholernie wkurzeni. Gdzieś mi się o oczy nawet obił ostatnio felieton o "białym atramencie", w skrócie: szczęście jest niefotogeniczne i mało literackie. Szczęście najszerzej pojęte, oczywiście, także jako pozytywnie normalna normalność, brak dramatu. Szczęście jest prymitywne :-D

    OdpowiedzUsuń
  9. konkurs znowu był nieco patologiczny, bo nagroda, którą miałam na myśli, była dla Wiśni, potrzebowałam tylko pretekstu:) ale oczywiście brawa dla Okruszyny, "plecy" faktycznie od was wypożyczone, tj. z Wro, i niech zdjęcia z prawdziwej plaży, choć bez plażowych koszy, czynią nagrodę;) więc możemy chyba uznać, że WI(śnia)LK syty i O(kruszyna)WCA cała?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, ta pani z fotki to ku przestrodze, a właśnie zjadłam sałatkę z majonezem:P Ale wyszła, że palce lizać, co zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pani z fotki ma rozwinięte mięśnie. A sałatkę bym zjadła, oj... smaka mi zrobiłaś, szkoda że u mnie nikt nie lubi, a jeden chętny to marna motywacja... Bo fasolce po brytfańsku na sniadanie (trzecie, spoko, o 11.00), w ogóle napadaja mnie rózne zachciewaje...

    OdpowiedzUsuń