doznaję lekkiej paranoi, schizofrenii i wojny a'la Wiśnia - z rzeczywistością. najgorsze jest to, że cała sytuacja pogłębia we mnie poczucie bycia totalnym lózerem i półgłówkiem, bo zaczynam wątpić, kto tu czego nie rozumie. Boże jedyny! rozchodzi mnie się o aferę z ministrzycą Radziszewską. do jasnej cholery, przecież ona mówi zupełnie składnie, logicznie, i chyba zgodnie z prawdą. zaczynam się lękać, bo mnóstwo ludzi wokół podnosi wrzask, że takie oświadczenie stanu faktycznego, zgodnego z prawną rzeczywistą rzeczywistością, a co lepiej, owo przedstawione prawo wydaje się być zupełnie dobre - tj., że kościół bądź jakiś tam związek wyznaniowy może odmówić zatrudnienia osobie jawnie sprzecznej z zasadami etyki, jakimi dana instytucja się kieruje, czyli że np. liceum katolickie w mojej wsi może odmówić zatrudnienia mojej aktywnej lesbijsko koleżance, ponieważ aktywny homoseksualizm nie mieści się w kanonie zasad etycznych owego kiepskiego liceum katolickiego, że takie oświadczenie jest homofobią i niekompetencją. a przecież, do jasnej cholery, byłoby ujmą dla rozumu, gdyby owo liceum ową koleżankę zatrudniło. więc, niech mi kto łaskawy wytłumaczy, gdzie są te dane, których nie posiadam, a które najwyraźniej osobom oburzonym wypowiedzią Radziszewskiej umożliwiają oburzenie, bo ja, do jasnej cholery, nie rozumię! p a r a n o j a!
http://www.rownetraktowanie.gov.pl/aktualnosci/446
http://www.rownetraktowanie.gov.pl/aktualnosci/456
zaraz mi kto zarzuci, że ze strony rządowej, więc to nieobiektywne. ha, a pewnie, że nie. obiektywne jest 2+2=4.
~~
a propos obiektywizmu i neutralności, z kolejnej "egzaminacyjnej książki", która dotyczy co prawda debaty nad preambułą do konstytucji europejskiej, zawiera jednak parę obserwacji dających się zuniwersalizować. for your consideration:)
"po pierwsze, istnieje naiwne przekonanie, że państwo jest naprawdę neutralne, jeśli jest laickie. przekonanie to jest fałszywe z dwóch powodów. jeśli rozwiązanie konstytucyjne zdefiniuje się jako wybór między laickim a religijnym charakterem państwa, to w sposób oczywisty w alternatywnie między tymi dwiema opcjami nie ma stanowiska neutralnego. państwo, które rezygnuje z wszelkiej symboliki religijnej, nie zajmuje stanowiska bardziej neutralnego, niż państwo, które opowiada się za określoną formą symboliki religijnej. sens agnostycznego stanowiska państwa polega na tym, że staje się ono gwarantem zarówno wrażliwości religijnej (wolność religii), jak i wrażliwości laickiej (wolność od religii). wykluczenie wrażliwości religijnej z preambuły nie jest zatem w istocie opcją agnostyczną i nie ma nic wspólnego z neutralnością. oznacza po prostu uprzywilejowanie w symbolice państwowej określonej wizji świata, przy czym stanowisko to przedstawia się jako neutralność. oznacza to, że w przepisach konstytucyjnych gwarantuje się jedynie wolność od religii, nie zaś wolność religijną." (s.40)
o tym, że wszyscy są równi, ale niektórzy równiejsi: "po drugie, pojawia się delikatna kwestia preferencji różnych państw członkowskich w materii konstytucyjnej. w europejskiej dyskusji na ten temat często pojawia się element orwellowski. stwierdza się mianowicie, że wszystkie konstytucje są równie ważne. tyle, że w dyskusji na temat preambuły, niektóre z nich wydają się równiejsze...! laicka orientacja konstytucji francuskiej czy włoskiej zasługuje na nasz szacunek jako wyraz francuskiej czy włoskiej preferencji konstytucyjnej. czy są one jednak wartościowsze na przykład od konstytucji angielskiej, greckiej czy niemieckiej? europejski konstytucjonalizm, oczywiście w granicach rozsądku i unikając śmieszności, powinien w możliwie największym stopniu - także na płaszczyźnie symbolicznej - uwzględniać różnorodność narodowych wrażliwości konstytucyjnych.
symbolika preambuły przyswajająca sobie włoską czy francuską świeckość oznacza automatycznie negację angielskiej, greckiej lub niemieckiej wrażliwości konstytucyjnej. przyjęcie pluralistycznej retoryki, a jednocześnie prowadzenie imperialistycznej polityki konstytucyjnej na płaszczyźnie politycznej jest niemożliwe, a na płaszczyźnie konstytucjonalnej niedopuszczalne." (s.41)
J.H.H. Weiler, Chrześcijańska Europa. Konstytucyjny imperializm czy wielokulturowość? nie znam wydawnictwa i roku wydania niestety, ale mam skan, jakby kto kciał. nie twierdzę, że to z jego ust wypływa prawda absolutna, kimże jestem, żeby to stwierdzać, ale gada do rzeczy, trzeba przyznać.symbolika preambuły przyswajająca sobie włoską czy francuską świeckość oznacza automatycznie negację angielskiej, greckiej lub niemieckiej wrażliwości konstytucyjnej. przyjęcie pluralistycznej retoryki, a jednocześnie prowadzenie imperialistycznej polityki konstytucyjnej na płaszczyźnie politycznej jest niemożliwe, a na płaszczyźnie konstytucjonalnej niedopuszczalne." (s.41)
~~
Found at: FilesTube
By chciał, maila znasz.
OdpowiedzUsuńCo do równych i równiejszych. Poniewaz rzeczona rzeczywistośc toczy wojne ze mną, a ostatnio jawnie PRZECIWKO mnie, nie dociera do mnie zalew informacji. Proszę mnie więc oświecić, ile to tys zł z mojej kieszeni podatnika dostaną rodzny ofiar autobusu pod Berlinem? 40 tys? Bo tyle na pierwszy rzut dostali ci spod Smoleńska. Równość? Buahaha. Za moje podatki równiejszość.
Inna inszość, kocham Janusza KM. Nie królewska mość, ale zawsze KM. Bo srednio ginie w PL na drogach DZIENNIE 19 osób, a nie 13, a jesienią nawet 20, co ww miał czelność wypomnieć w radio. A ja sie zastanawiam, gdzie moge złożyć oficjalny protest, ze nie zycze sobie być epatowana informacjami o urwanych nogach, umieraniu na asfalcie oraz o tym, która TV zrobiła i wyemitowała film o katastrofie autobusu oraz w której gazecie jest więcej drastycznych zdjęć. Jest tragedia, jest temat. Dlaczego nikt nie zaszczuje fotografów i kamerzystów żerujących na wraku autobusu? Nie ze się naczytałam Sonntag, ale wyleciało mi z głowy nazwisko tego fotoreportera co to popełnił samobójstwo po tym, jak dostał nagrodę za zdjęcie sępa siedzącego przy umierajacycm z głodu dziecku. Zmieniał obiektyw, sęp nie umarł z głodu. Zmienionym obiektywem nie miał co cyknąc, bo sęp dziecko zjadł. Środowisko zjadło nagrodzonego. A dziś?! Boże, niepoprawnie politycznie zakrzykne, nie grzmisz?! Czy ludzie z aparatami przy oku wyzuli się z etyki?!!!!
Apeluje: nie oglądajcie zdjęć, nie karmcie się cudzym cierpieniem. Żeby wspołczuć, nie trzeba gwałcić własnych oczu.
Zbulwesowalam się, a miałam spać.
kevin carter, a ten sęp wcale dziecka nie zjadł.
OdpowiedzUsuńTHX.
OdpowiedzUsuńW takim razie pomieszały mi się wersje medialnych legend :-) i to tylko dowodzi perfidii mediów, żerujących na żerujących fotografach...
Wrzuciłam go w googla. Wersji o losie dziecka jest mnóstwo.
OdpowiedzUsuńZgodzę się ze to zdjęcie uwrazliwiło swiat na cywilne ofiary wojny, ale to nie usprawiedliwia go ze był "neutralny".
Ale nie wiem, po co sie wysyła TV i fotoreporterów na miejsce wypadku samolotu czy autobusu. Czy ktos zdejmie przez to noge z gazu albo przestanie byc terrorystą?
Sa zdjęcia ktore uwrazliwiaja i takie, ktore stepiają wrazliwosc, czynia nieczułymi.
To, ze nie widzialam zdjęcia z sepem i nie chcę zobaczyc nie znaczy ze odwracam wzrok, ze nie wiem o głodzie, ze "co z oczu to z serca". To, ze nie obejrzalam fotoreportazu o noworodkach wyrzucanych w Chinach na smietnik szpitalny jeszcze z pepowinami, bo sa dziewczynakmi, nie znaczy ze nie cierpie z tego powodu i udaje ze nie ma problemu. To z enie ogladam filmow o aborcji nie znaczy ze nie jestem zagorzalą jej przeciwniczką.... itd itd. Moge przyjac ze sa ludzie ktorzy tego potrzebuja zeby otworzyc oczy, ale gleboko wierze ze zdjecie z sepem obejrzane 10 razy spływa jak po kaczce.
Wiec znow - po cholere te zdjecia z wypadku?!
A propos meritum wpisu: UE bacznym lewym oczkiem się przyglada Polsce gdzie na skutek przywiązania do wolności i hulaszczego katolickiego widzimisię klauzula sumienia jest uzywana w nadmiarze w celu odmowy aborcji. Nakażą ginom przedstawiać zaświadczenie od proboszcza że mają sumienie?!
OdpowiedzUsuńNiektóre lekarskie specjalizacje opanują tylko geje, lewacy i szuje.