2010/03/05

bez tytułu

ciopąg. nie lubię ciopągowego powietrza - o ile to jest powietrze. zastanawiam się też, jak duży wpływ mają podróże ciopągami na podniesienie odporności na wszystko. w trakcie, między snem na dłoni, radiem, gapieniem, telefonowaniem i książką (4,5h - ze wszystkim się zdąży), ulubione moje cytatowe przegadywanki z Lemurem w wersji pisanej. Lemur: "...w kleszczach milczenia pociągiem jedź", Blond: "z radiem na uszach i wartości swej w pełni świadoma...". świadoma wartości? swej. ta...
tak więc jestem dziś młoda, jechałam pociągiem czytając książkę. baronową Blixen ogłaszam blogerką poprzedniego stulecia. brnę przez tą (tę?) historię, która przecież musi być jedną historią, chociaż złożona jest z niezliczonej ilości historii i historyjek; ciężko się brnie, zawile, ale im dalej, tym łatwiej. oczywiście Msabu wygląda jak Karen Streep, o, przepraszam, Meryl Streep. chcę wszystko znać już teraz, i jednocześnie móc poznawać te historie wciąż przez długie miesiące jeszcze...za krótka ta książka będzie...nie baczę na to, że z punktu widzenia obowiązków służbowych jest za długa już teraz:) w maratonie znajduje się jasna rzecz film na podstawie:) może jeszcze dziś? hm.

a. zapomniałabym. przyszłam i doznałam szoku. niespodzianka mnie przerosła. zatkała. trochę też wzruszyła, ale ostatnio łatwiej jakoś mnie wzruszyć, więc nie wiem, czy to liczyć. jestem też starą ciotką - starą panną: "dobry piesek, noo, biedna psssina, no nie bój się, chodź tu, noo, biedny piesek, dobry" - nie mogę siebie słuchać, ale wzywany może najwidoczniej i przyłazi pokurczony cały, biduś z bidula. nie mniej, zdania nie zmienię - zoo. czy Wiśnia dąży do zgromadzenia kolekcji gatunków tu? ma już Latorośl, Królewnę i Juniora, Fifkę, Kajtka, Gryzonia i Nowego - co daje siedem. siedem! a to nie, znaczy, że na tym koniec, bo przecież dolicza się do trzech albo do siedmiu:) uf! swoją drogą, ma Wiśnia, czasem wespół ze swoją szajką, tendencję do tego typu niespodzianek oraz niebywałą zdolność do długotrwałego ich ukrywania przede mua. Fifka też pochodzi z niespodzianki, ale mi wtedy krwi napsuła, złościłam się aż do łez! a teraz ledwo to pamiętam... dobrze jest prowadzić pamiętniczek może, skoroszyt przypomnień , przeszłości wyrywki... sentymenalnie, well, koniec dygresji:)
no, ale skoro jest żyjątek do siedmiu, to już chyba nic bardziej zaskakującego mnie nie spotka. nie?

~~
nie mogę się doczekać porannej kawy (bo wróciłam do kawy).
wróć.
już czekam na poranną kawę (bo wróciłam do kawy), przy okrągłym stole w kolorowej kuchni.
lubię takie czekanie :)


tą myślą się wyciszam, i oficjalnie zamykam przy akompaniamencie nocnej piosenki, chociaż nie wiem, na jak długo!

BLONDIE IS HERE, SO WE'RE CLOSED.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz