2010/02/22

poniżej mówię personalnie do Wiśni, jak się okazało.

a, taki mi się długi komentarz zrobił, że postanowiłam tutaj.
zaraz, zaraz, jak to? egzemplarzem? masz egzemplarz? a ja się męczę z częściami na yt. znaczy męczyłam, bo już widziałam, ha ha ha! o, i właśnie, czy to już mówiłam? nie rozumiem znowu tego całego halo o U2. ten on...a, Krawędź...nie rozumiem za zbytnio, czemu on tam w tym filmie, w charakterze kogo? selfmeidmena z biednego miasta? bohatera od kultowej piosenki? jestem ograniczona w postrzeganiu, za ciasne jakieś te drzwi z moskitierą zniechęcenia zaciemniającą krawędzie... nie pasuje mi. no nie pasuje. Wiśnia mi przetłumaczy, jak obejrzy, co on tam robi, right?
koniec oburzenia o egzemplarz.

zacznijmy relację od a więc. a więc autorka się była obudziła, sama, bo Wiśnia zapomiła obudzić, czy coś?, poszła na pierwsze zajęcia w drugim semestrze (szóstym, licząc od początku), zdała egzamin, potem zapisała się na wszystkie zajęcia, co trzeba było się jeszcze w drugim rzucie zapisać, iżby wypełnić normę ustawową - czy tylko ustaloną? anyway, potem mało odkrywczy wykład, kolejny egzamin - tym razem chyba nie zdany;) więc: nie słyszałam nic pana Orzecha ni gościa ni "Dżekusia", bo miałam z niejaką panną S.F. (jak science fiction, ha!) przygodnie głupawkę międzyzajęciową zamiast słuchawek na uszach.
pan Anka - jak to się mówi - dżezi! patrz:"black hole sun". miałam na myśli, słuchaj. to jest właśnie największy klasyk Chrisa Cornella&Soundgarden, co Tobie relacjonowałam, że było u dra od Bokszańskiego na teście do wyboru jego nazwisko jako fejk odp, co to tam dopisałam bezczelnie "me,myself and I" jako kolejny fejk, pamiętasz? teraz myślę, że to było głupie, ale wtedy wydawało mi się takie zabawne:) ostatecznie pasowało jako odp do pytania, czyja to koncepcja złożenia osoby z "I" i "me". no nie? samo się nasuwa. aż dziw, że dr na to nie wpadł był. może za to mnie oblał za pierwszym razem? hm. tak czy tak, fajnie mieć dra z zajawką na stary, dobry r'n'r, czy jakkolwiek się te granie nazwie. mówi ów, że Chris Cornell jest jego wokalnym bogiem. tak...cóż. nie o tym, nie o tym. a o czym miało być? oj, nie wiem.

a! samo Lao zapewnia, że nie mieli pojęcia. znaczy konceptu. znaczy, że płyta bez. trochę się boję, co to będzie, chociaż

jest w warstwie słownej, jak zawsze rodem ze Spiętego, hm, jakiego by tu słowa użyć...no, wiadomo. że akuratna jest warstwa ta oto (a la Kocica, ha!), zawsze jakoś na miejscu. a warstwa dźwięków innych - to się oswajam niniejszym, oto. płytka w przyjszłym tyg, jeśli dobrze pamiętam! a bibelota nie mam jeszcze, to zobaczymy, czy będzie czego zazdrościć. kciuki trzymam, stopy krzyżuje, whatever:)

politycznie jestem nieczynna. czarnokowbojsko panelowo też, bo mam dziś dobry humor z przyczyn przesuwnych. że przesuwam po szynach w głowie tramwaj zwany...niech będzie ogólnie "enrahah", do zajezdni na peryferiach. na jakiś czas, z powodu zawieszenia czarnej linii. :)

jeszcze. piosenka dla Wiśni. dwie. pierwsza na zakończenie(a), druga na początek. ale mogą też działać inaczej.
patrzy:

nie patrzy:


proszę pamiętać o przymrużaniu oka.

3 komentarze:

  1. Shit, shit, zapomniałam że jestem budzikiem. To przez wyjazd do P. SOOORRRRYYYYY.
    co robi U2? Nie wiem, tło dla Jimmego Page'a oraz Jacka W?! inna koncepcja się mnie nie rodzi. Zresztą, Jack mówi na poczatku, ze on troche poudaje, zeby starzy bogowie gitary (no nie cytuję) mogli miec poczucie ze go czegos ucza. czy jakos tak... Dobra, teraz odsłucham dedykację.
    Aha. Bo nie rozmawiałysmy akurat o tym filmie...

    OdpowiedzUsuń
  2. No. Przymrużam. Zwłaszcza że 1. Lao znam. Nową puszczają w radio juz. 2. Paula Anke przyswoiłam od rana, spox. 3. Nie... ptaszki? ić, albo film albo obrazki... generalnie przymrużam oba oka na to. 4. Cornell is stone :-) ja cherry. Numer z Me,Myself&I pamiętam. 5. podchodzi mi ostatni kawałek, przysłucham się wyraźniej.
    tego o tramwaju chyba nie jarzę, albo wole nie jarzyć. Dobrej nocy. Wiem, miałam zadzwonic, ale po co? Musze sama sobie z marudzeniem dac rade. Bzi

    OdpowiedzUsuń
  3. No, chciałam napisać że albo film albo muzyka. Paul Anka śpiewa The Cure tak, że nie chce mi sie pracować. W ogóle mi się nic nie chce.

    OdpowiedzUsuń