część I.
przyoblekłszy chudą a krótką nóżkę w piękny rajstop rodem z prezentu, wciągłszy zielony botek ( choć tu cechą zgoła bardziej wartą wskazania jest obcas, z 7cm ), ogólnie raczej nie spojrzawszy w lustro celem nie wybuchcia śmiechem na pretensjonalność wyglądu, wybyłam oto z mieszkania, wystukując rytm po gdzie-nie-gdzie widocznym bruku osiedlowym (tym razem na przystanek dolny), nie myśląc przy tym zgoła o mikoryzie borówki wysokiej, odmianach jabłoni polecanych do czegoś tam, gruszach kaukaskich var. coś tam rodzących w krzyżówkach odmiany uprawne, a o tym raczej, iżby nie wywinąć w odświętnym przebraniu kozła na lodzie (tam, gdzie nie widniał bruk). dygresja: nie cierpię kamuflować niepewności białą bluzeczką itp. rekwizytami. koniec dygresji.
i tu przychodzi pora na część II., w której pozwalam sobie zejść do poziomu narzekań miernego studenta na jego almę materę.
dostrzegam niesprawiedliwości wszem i wobec, np. we formie ustnego egzaminu nie mającego jasnych reguł, z cechą charakterystyczną każdego ustnego (przynajmniej w PL), tj. RÓB WRAŻENIE, że umiesz. no, albo na ten przykład, a, nawet mi się nie chce już mówić. więc żółć mnie zalewa, gorzknieje mi szpik, i, jak mówię, pomijam milczeniem fakt swego zgoła miernego studentcwa, i narzekam niniejszym z pełnym zniechęceniem już do wszystkich moich studiów, z żalem, poczuciem skrzywdzenia, goryczą i nienawistnością; czego na początku studiów bym nie czyniła, a teraz: tak oto się psuje człowiek z wiekiem, idzie na łatwizny.
część III., któraż miałaż być oto antidotum na przebyte troski i frustracje, a okazała się być chyba wizytą nie w porę.
człowiekowi miejskiemu (which is aj chwilowo, ale ale: im stuck in a city but i belong in a field, i nie wiem, dlaczego on tam leży:/) w głowie nie postanie myśl, iżby gorzej wyglądało centrum miasta niże jego podewsie. jakże mnie zdetonowało po raz wtóry ryzyko śmiertelnego wyrżnięcia na obrzydliwie mokrych uwaga: siennej, i, uwaga: rynku. dżizas. osiedle to jest po prostu jedno wielkie nic! pestka do przejścia, bułka z masłem! ale: dotarłszy na bracką, nie uzyskałam mentalnej jakiejś pomocy, ani niczego. wizyta nie w porę, mówię. Lemur uraczył komplementem strój, co prawda, zjadło się, co prawda, ale ktoś tam był, no i nie było dzikiego chichrania bez sensu jak zawsze, tylko "k****" w moim wykonaniu oraz zasłam na kanapie znów na 40 minut; w międzyczasie jednak nabrałam pokory wobec świata w swoim wewnętrzu; ale ponieważ nadal ogólnie się czułam nie w porę, to poszłam byłam do domu, przed wyjściem zastanawiając się, jak też dotrzeć w całości na przystanek. no doszłam. potem to już ległam tylko w bety na chwilę, przy czym zadzwoniła Wiśnia - nie w porę! - i chyba na niej niemiłe zrobiłam wrażenie...za co niniejszym ze skromnością moją, wrodzoną przecież - przepraszam.
~~meanwhile
brzmi mi w głowie dużo różnych melodii szumnie a przedwcześnie ogłoszonych sponsorami sesji mej dekadentów the libertines, w skrócie: libs. ale ponieważ jutro egzamin, ustny, no to się powszczymam od ilustracji oraz rozważań tudzież responsów w tym temacie.
Jako że zostałam przywołana do porządku, że do twarzy mnie tylko z wegetarianizmem słownym, wypowiem się oględnie. 1. Nigdy mnie się te zielone buty nie podobały. 2. Na Brackiej sesji nie ma? Jakaś solidarność międzyludzka, co? Czy znowu w jakieś góry poczucie humoru popełzło? 3. MAŁY MISIU, ty little Grey moja, ja byłam studentką. Dawne dzieje, a jednak. Więc w czasie ob-sesji dziwi mnie raczej rozmowa ustna telefoniczna za pomocą mobilfołna, a prychnięcie o 18.30 wieczorem czasu zimowego, że śpisz, zdziwienia nie budzi. Jak chce się Misiowi spać, niech Miś nie zostawia krew w żyłach mrożących opisów w komunikatorze. Wstawaj, robi się ciemno, kładź się spać, robi się jasno. w sesji Twój rozkład doby zawieszony. Wiem.
OdpowiedzUsuńWyjaśniam na pniu, nim sprawa sią zrobi niewegetariańska językowo: uwagi o Brackiej dotyczyły ichniego poczucia humoru oraz braku solidarności z niesłusznie sporażkowaną zielonobutą Studentką Blondynką. S. ma u mnie minusa. Jak stąd do Mostek.
OdpowiedzUsuńnie nie nie nie nie!na opak wszystko. wszystko! buty owe przywołane drobiazgowo, sama mi, Wiśniu, pozwoliłaś przez tel i zdj. zakupić! a teraz, że nie! za późno otóż, ot, co!
OdpowiedzUsuńnie ma minusa! nie ma! czasem po prostu nic nie działa! jak np. wódka - nie? czasem dobrze, a czasem kac. także nie ma minusa, ja mam nawet korektor w taśmie jak czeba. ot, co!
Dobra, dobra. To nie meoje buty. Ja poczebowam do tupania a nie do zdawania. Dobra, wykorektuj minusa. S. fajny jest. Bracka też. Wstawaj, dzowniłam budzić. Sama chciałaś.
OdpowiedzUsuń