nie rozumiem, jak to wszystko się stało. skąd te wszystkie kłopoty? kiedy, jak, dlaczego?
przecież zawsze byłam grzeczna, i mało kłamałam.
niestety, chyba nie jest możliwe, żeby wszystko było spowodowane pustą skarbonką-świnią.
albo z tymi gostkami na przykład. jak to jest, że wokół same dupki, a tego jednego, co mam o nim pewność zupełną, że dupkiem nie jest, to nie mogę znieść? wtf?
zaczynają się chyba mosty za mną podpalać, a to raczej nie jest najlepszy pomysł, przynajmniej co do niektórych mostów.
i chyba pora przyszła, żeby zacząć działać w oparciu nie o to, że ludzie umierają, a o to, że żyją.
przynajmniej dopóki nie umrą.
so get up, sleepy-head, sleeping is giving in.
Mój Boże... A w sumie nie wiem w kontekście czy jeszcze "mój".
OdpowiedzUsuńJak mi brakowało kopa w dupę (nie że tylko w moją) na odpowiedniej wysokości inteligencji i aluzyjności.
Pisz, pisz, naiwnie wierzę że pisanie odstrasza kłopoty i jest oznaką że się żyje, winny-li niewinny.