życie mnie najechało, przez to mi silnik coś pluje i rzęzi, i muszę się oddać do serwisu "łóżko spółka niejawna", i to najmniej na 8 godzin, na co najmniej 5 rund napraw, a po serwisowaniu będę musiała wpadać na najmniej 6-godzinne naprawy po każdym dniu! wyobrażanie to sobie? tyle zmarnowanego czasu...
a teraz cofnę zegar, i nie będzie 3.05, tylko 23.00 wczoraj, i będę spać do 7.30, wstanę, i z mocną kawą zacznie się kolejny dzień, i będzie on dobry.
decemberists:
Ooo. Lubię. Kocham :-) Ale dla własnej wygody skłaniam się ku teorii the Washington Post ze wystarczy 4h snu. <3
OdpowiedzUsuńI jakim torem toczy się nowe życie? - zapytała zaciekawiona Okruszyna.
OdpowiedzUsuń