2010/12/30

realpolitik

nie wiem. nie mogę wiedzieć, bo nie jestem w stanie określić wzorca z sevres, nie wiem, według czego wiedzieć, do czego dostawić, z czym sprawdzać, jak ocenić. co się liczy? czy moja emocja odnośnie kogoś z jego planami jest tylko emocją i nie mogę się nią kierować, bo chodzi o więcej niż 20 zł i pocztówki z wakacji - chodzi o ogromną, nie tylko moją, część przeszłości i o moją własną przyszłość? czy jeśli teraz postąpię ekonomicznie, zamiast ogólnoludzko, to czy kiedyś wróci do mnie ta nieczuła karma i ktoś nie pójdzie mi na rękę, bo nie będzie to najbardziej opłacalna opcja? czy mam zamknąć oczy na całość, patrzeć tylko, że "nic w życiu nie ma za darmo", czy patrzeć niczym tani wojownik światła (pełna zgoda co do duchowościowego celebryty p. coehlo), czy gdy nie ma się na zapleczu milionów dla własnego zabezpieczenia, można komuś coś dać za mniej niż jest warte, tylko dlatego, że ten ktoś ma dobry plan - dobry w sensie obiektywnym, dobry dobry, społecznie dobry, zgodny z moją (niedopracowaną) wizją społeczeństwa? nie będę miała z tego żadnego zysku, poza mniemaniem o sobie, że oto się przyczyniłam? czy może to jest śmiertelna naiwność, i nie ma nic poza ekonomicznym realizmem? mniemanie mnie nie nakarmi, ani nawet nie pomaluje ścian nowego lokum pewnie. z drugiej jednakże strony... i tak w kółko...
wiem, że muszę i będę musiała spojrzeć w twarz błędom, których nie da się w żaden sposób naprawić, to wiem.


about as subtle as an earthquake i know, my mistakes were made.

6 komentarzy:

  1. Misiu, nie daj się naciągać. Ja współczuję, ale od zabezpieczeń chorobowych są ubezpieczalnie, a nie czyjeś straty ekonomiczne. Nie daj się wziąć na litość. Nie daj się nabrać zagrywkom typu izraelskiego ("mieliśmy holokaust to nam się teraz należy, żeby wszyscy byli mili i nam ustępowali"). Niech druga strona zacznie się zachowywać FAIR (bez plotek i obgadywania!!!) i zgodnie z zasadami negocjacji, a przede wszystkim niech podejmie wreszcie stanowczą decyzję, wtedy można się litować i zejść z ceny.

    OdpowiedzUsuń
  2. little brownie31/12/10 11:44

    jesteś antysemitką -.-

    OdpowiedzUsuń
  3. NIE. Semi-realistką :-) w każdym znaczeniu. poza tym, to nie ja zwróciłam uwagę na tę strategię Izraela, tylko żydowska dziennikarka, jak jej tam...

    OdpowiedzUsuń
  4. little brownie31/12/10 13:19

    haha, wiesz, z Tobą to nie ma zabawy. House lub Wilson by Ci wytłumaczyli, że jak zaczynasz prostować żart, to przestaje być śmieszny. Lemur by Ci też wytłumaczył.
    a w ogóle, to miałam powiedzieć, "negacjonistką" jesteś, ot, co, nie tam byle antysemitką, przecież każdy Polak jest antysemitą, więc nie wiem sama, po co napisałam tamtą oczywistość -.-
    :)

    OdpowiedzUsuń
  5. stupid brownie31/12/10 13:22

    a,a... semi-realistką. niezbyt dokładnie odbiłam piłeczkę w takim razie, co nie? aut:) 1:0 dla Ciebie ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo ja jestem ze Śląska i mam przez to rozjechane poczucie humoru.

    OdpowiedzUsuń